Burza powoli miała się ku końcowi. Z lekkim smutkiem popatrzyłam na odchodzące ku zachodowi chmury. Zaczęłam się zastanawiać co tam u naszych oddziałów nad rzeką. Do odpływu pozostało nie dużo czasu. Musieli szybko wymyślić plany na każdą sytuację. Może mogłabym im jakoś pomóc? Nie... To niemożliwe. Nie znam się na walce. Z zamyślenia wyrwała mnie Lady.
- Dzięki za schronienie - powiedziała
Popatrzyłam na nią.
- Nie ma za co - odpowiedziałam po chwili - To co? Idziemy zwiedzać? - wyszłam przed jaskinię, zostawiając klacz w środku.
- Jasne - klacz wydawała się być już pewniejsza siebie.
Nie wiedziałam, że działam onieśmielająco. No, ale nie zawsze można wpaść na zastępcę przywódcy w takiej sytuacji. Tym bardziej jeśli jest się nowym i nie zna się za bardzo Nivy.
- Znamy się niedługo i nie znam jeszcze twojego imienia - powiedziała wychodząc z jaskini i stając obok mnie.
- Bandida - popatrzyłam na nią - A ty?
- Lady. Nie wyczytałaś tego z moich myśli? - klacz wyglądała na zdziwioną.
- W myślach czytam tylko wtedy, kiedy jest mi to potrzebne... Lub kiedy chce się czegoś za wszelką cenę dowiedzieć. A do tej informacji nie dotarłam - uśmiechnęłam się do niej.
- Yhm... A twoja profesja to?
- Wyrocznia - moje uszy na ułamek sekundy położyły się w linii szyi.
- Masz kontakt z Kairavi?
- Raczej ona ze mną... - popatrzyłam na kamień leżący pod moimi kopytami - To gdzie chciałabyś najpierw pójść?
- Nie znam tych terenów... Więc prowadź.
Zamyśliłam się. Gdzie najpierw zabrać nową... Szłyśmy moimi ulubionymi ścieżkami. Rozglądałam się w poszukiwaniu jakichkolwiek członków stada, ale najwyraźniej wszyscy zostali zmobilizowani do obrony brzegu.
- W twierdzy pewnie już byłaś - zapytałam kierując się w stronę jeziora.
- Yhm - przytaknęła.
- Spodziewałam się... Jak masz jakieś pytania to pytaj... Rzadko mam okazję z kogoś oprowadzać - popatrzyłam na nią.
- Ile jest członków stada?
- Hmmm... - zamyśliłam się - Spisy są gdzieś w bibliotece... Ale mogę ci powiedzieć kogo znam... Helecho, klacz żywiołu natury i powietrza, jest dobrą przywódczynią jak i zarządcą straży, Steel jest jej dowódcą... Nie znam go za dobrze... Wiem tylko, że włada materią i lodem. Mal Sueño, ogier żywiołu ciemności, energii i powietrza. Szpieg specjalny. Zamknięty w sobie, rzadko można go spotkać, a o rozmowie to już nie wspomnę. Ozyrys to nasz Alchemik. Jego żywioły to sprawiedliwość, prawda i mgła. Najstarszy i ślepy. Przeniósł się do nas z innego wymiaru. I na sam koniec Ceniza. Klacz czystego żywiołu ognia... Jedna z wojowniczek. Ma swoją ulubioną polanę w lesie. Zapał do wojen odziedziczyła po ojcu. No jeszcze jestem ja... Klacz żywiołu kosmosu i wody... I w sumie tyle - klacz z wyraźnym zainteresowaniem słuchała moich opowieści.
- Kosmosu? - popatrzyła na mnie z zaciekawieniem.
- Yhm - mój wzrok mówił jedno: Nie chcę o tym mówić.
Resztę drogi do Jeziora Objawień pozostałyśmy w milczeniu. Lady z uwagą obserwowała drzewa i zakamarki, przez które ją prowadziłam. Gdy tylko usłyszałam szelest skierowałam mój wzrok w stronę, z której dochodził.
- Kogo ja widzę? - powiedziałam gdy zza krzaka wyszła Mariposa, a za nią Libro.
- Witaj - klacz przywitała się ze mną.
Libro nadal stała i nic nie mówiła. Najwyraźniej ze swoich książek została wyciągnięta siłą.
- Kto to? - zapytała przyglądając się Lady.
- Lady. Jestem tutaj nowa - popatrzyła na pegaza.
- Ja jestem Libro, a to jest Mariposa - przedstawiła siebie i klacz obok.
- Miło mi.
- Libro napewno z chęcią coś ci opowie. Jeśli chcesz - Mariposa popatrzyła na Lady a potem na mnie.
(Lady?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz