Cisza i spokój. Dołączenie do stada naprawdę mi się opłaciło. Cóż zyskałam z dołączenia? Dom. Rodzinę. Cóż, rodzinę... Podobno w stadzie wszyscy jesteśmy rodziną, ale czy ja w to wierzę? Szczerze, nie.
Rodziną mam nazywać obce konie, a wśród nich ani jednego znajomego? Wydaje mi się to nieco dziwne, ale na pewno każdy przeżywał taką samą sytuację.
Popatrzyłam na rozległe tereny gór i zaczęłam spacer wśród nich. Krajobraz rozciągał się w niewiadome. Stado zapewniło mi także niezapomniane widoki. I powiedzcie mi, czy jest coś lepszego? Lepiej by było gdyby chociaż jeden koń byłby u mego boku. Pewnie kiedyś zdobędę zaufanie członków, czy nawet wyższych koni. Nowe stada ciągle mnie zaskakują, to jest pewne.
Spojrzałam na niebo, które nie do końca było takie, jakie powinno. Zrobiło się czarniejsze, co prawdopodobnie jest zapowiedzią ulewy bądź burzy. Szczerze, tego drugiego nie cierpię.
Biegłam, by znaleźć sobie jakieś schronienie. Usłyszałam głośny grzmot oraz błyśnięcie. Niczym zygzak błyskawica rozświetla ciemne niebo, po ułamku sekundy znikając. Zjawisko to jest piękne, jednak niebezpieczne.
Znalazłam małą jaskinię. Była ona trochę niska, ale jeśli schylę głowę sprawa powinna być załatwiona. Gdy weszłam do środka, zauważyłam klacz jednorożca. Najprawdopodobniej z tego stada. Słyszałam opowieści, iż jest zastępczynią przywódcy, więc musiałam zachowywać się kulturalnie. Z resztą, zawsze powinnam.
- Dzień dobry, czy mogłabym tu... Hm... Mogłabym tu przeczekać ulewę? - spytałam.
< Bandida? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz