14.11.2017

Od Adamirenda CD. Jagódki

Zdążyła się już uwolnić od mego zaklęcia. Rzeczywiście, ma moc nocy, tak jak podejrzewałem. Chociaż... Miałem co do tego podejrzenia wątpliwości. Była podobna do koni z żywiołem wody lub ognia, a nie nocy... Lecz można było się szybko zorientować. Konie z żywiołu nocy są zawsze podejrzliwe, uparte i waleczne. No... Może się zdarzają wyjątki, że są tchórzami, lecz mam nadzieję, że za wielu takich nie ma, ponieważ zazwyczaj przynoszą nam, starszym i doświadczonym wstyd. Przypomniały mi się nawet czasy, kiedy wszyscy z żywiołu nocy pomagali sobie nawzajem... Nagle poczułem, że budzi się we mnie dobra energia... Która była tylko iskierką, która mogła w każdej chwili zgasnąć, lub świecić coraz mocniej, dzięki czemu stałbym się znów dobry... Nie wiem, czy da się mnie jeszcze zmienić, lecz na początek chciałbym się zająć Artefaktami. Najpierw obowiązki, później przyjemności, czyli... Robienie tego, co od zawsze chciałem, lub... Stawanie się dobrym. 
- Czego tu szukasz, mój drogi ogierku, szukający zapewne jakiś robaków w bagnach...? - zapytała oschłym tonem klacz. Eh... Niestety. Klacze potrafią być okrutne, lecz nie tylko one - płeć brzydsza potrafi dokładnie to samo, może nawet lepiej...
- Robaki mi się niestety przejadły... A ty, czemu ciągle za mną podążasz, moja mała, słodka klaczko? - odpowiedziałem, ale i zarazem odpowiedziałem klaczy równie oschłym tonem, jak ona.
- Brakuje mi towarzyszy, ty malutki z góry jak mrówka ogierze... - uśmiechnęła się przekornie i powoli wyciągała broń... Zakłopotany, odwróciłem od niej wzrok i po kilku kolejnych minutach poszukiwań, odnalazłem to, co do mnie od teraz będzie należeć. Był to... Pierścień Morte! Szybko go ukryłem w swojej torbie i odwróciłem wzrok w stronę klaczy, której już niestety nie było. Nagle poczułem ostry ból na grzbiecie.
- Nieźle, nieźle, tylko powinnaś trochę popracować nad swoją techniką... - mruknąłem a klacz się tylko zaśmiała, tyle że grubszym głosem zdenerwowanej samicy. 
- Popracuję nad nią kiedy będę miała czas... - zaczęła szykować kolejną strzałę, lecz ja tylko westchnąłem, pokazując jej, że nie robi to na mnie wrażenia. Użyłem wrodzoną u mnie ponadprzeciętną szybkość i natychmiastowo uciekłem klaczy z zasięgu wzroku. Zdobyłem Pierścień Morte, a teraz muszę się wybierać po Łzę Cerbera. Czyli będę musiał się wybrać do... Fuego! Dokładnie pamiętam, gdzie on się znajduje i jak wygląda. Uśmiechnąłem się do siebie i zacząłem biec. Nareszcie zgubiłem tą dosyć upartą klacz, lecz wiem, że ona zaraz może mnie dogonić, nawet, jeśli mam od niej kilkanaście kilometrów przewagi...

Jagódka?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz