24.09.2017

Od Ozyrysa C.D. Bandidy

Wiele spraw kłębiło się w mojej głowie. Pytań nasuwała się masa, ale musiałem zacząć w prosty i nienatarczywy sposób.
- Zechciałabyś opowiedzieć mi trochę o terenach stada?
Czułem, że coś ją dręczy, lecz powód nie był mi znany.
- Oczywiście!  odparła z entuzjazmem, jak na przywódcę przystało. - Zacznijmy od Górskiej Twierdzy, choć pewnie już o niej wiesz. - parsknęła pod nosem, ruszając przed siebie. - Oczywiście jest to siedziba alf.
Klacz prowadziła przez las nie przestając opowiadać. Szczególnie zaintrygowała mnie pewna rzecz, o której Bandida nie planowała opowiadać.
- Mamy też pustynie, ale to raczej nic ciekawego. - westchnęła i już miała kontynuować swój wywód, kiedy zdążyłem wtrącić swoje pięć groszy.
- Teoretycznie nic ciekawego. Piach i upał. Żywej duszy brak, ale właśnie takie ignorowane miejsca bywają mylące. Cicha woda brzegi rwie. - wysiliłem się na uśmiech, próbując obrócić stwierdzenie w żart, choć tak na prawdę zależało mi głównie na każdej informacji jaką posiadała.
- No tak, panuje legenda o ukrytych artefaktach, ale skoro, aż tak cię ciągnie do nieodkrytych to może pokaże ci Speculum? - klacz przystanęła w oczekiwaniu na moją odpowiedź.
- Czymże jest Speculum? - zmrużyłem oczy.
- Pojezierze. U podnóża smoczych gór. - skwitowała. - Woda jest lodowata, ale jeśli jesteś na tyle uparty to na dnie można znaleźć przydatne skarby. - prychnęła, jakby to, że nie dam sobie rady było oczywiste.
- A więc, pokaż mi Speculum.
Przebyliśmy kawał drogi w ciszy. W pewnym momencie miałem wrażenie, że nawet ona się zgubiła.
- Surowy, ale piękny klimat. - odparła, głęboko wdychając lodowate powietrze.
Nie mogłem spostrzec tego co moje towarzyszka, lecz chłód wiatru, cisza i zapach iglastych drzew zawsze do mnie przemawiał. Przyznałem jej rację, stąpając do przodu. Bandida odepchnęła mnie z krzykiem.
- Uważaj! Woda jest okropnie zimna, a ja nie mam zamiaru potem wskakiwać tam na ratunek, bo ktoś nie umie pływać. - warknęła, lecz nie była zła.
- Spokojnie. - odetchnąłem, delikatnie odpychając kopyto Bandidy. - Umiem pływać. Zimno też mi nie przeszkadza.
Nie planowałem jednak nurkować, przynajmniej na teraz. Jezioro było okropnie głębokie. Nie dałbym rady wstrzymać oddechu na tak długo. Przysiadłem na skalistym brzegu. Przewodniczka wyraźnie zaczynała się nudzić.
- Bandido, czy jest w stadzie ktoś kto także panuje nad wodą? - spuściłem łeb, kopytem naruszając taflę wody.
- Tak sądzę. Cole, jeżeli się nie mylę. - nastąpiła głucha cisza, dopóki pewne fakty do niej nie dotarły. - Skąd wiesz nad czym "panuję"?
- To widać. - uciąłem krótko, nie zważając na donośny głos odbijający się echem wśród pobliskich lasów.
- Sądziłam, że masz problemy ze wzrokiem.
- Patrzycie, lecz nie widzicie. Słuchacie, ale nie słyszycie. Dotykacie, ale nie czujecie. Zmysły są nieprzewidywalne i z reguły bardzo ograniczone. To mózg jest potęgą, czasem wspartą przez intuicje. - pokręciłem głową przecząco sam do siebie. - Nie ważne już.

Bandida?
Jak coś to nie olewam, po prostu nie mam internetu na tyle w internacie, żeby móc spokojnie pisać, a na telefonie jest strasznie niewygodnie. Więc pewnie będę odpisywać tylko w weekendy, dopóki nie załatwię sobie nielimitowanego. :/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz