28.09.2017

Od Steel'a cd. Od Cenizy

Ruszyliśmy na wschód, do twierdzy Camino. Każdy krok sprawiał mi ból. Czułem krew spływającą po moim boku. Wiedziałem jednak, że musimy dotrzeć do siedziby strażników. Ceniza szła z przodu, bacznie się rozglądając. Zapach krwi mógłby zwabić więcej drapieżników. Co jakiś czas odwracała się i czekała, aż ją doścignę.
-Już niedaleko.- mruknąłem, dostrzegając światła oraz ich odbicia w tafli wody.
Klacz przyjrzała się im, po czym skinęła głową. Spojrzała na mnie z widoczną troską.
-Dam sobie radę.- wysiliłem się na beztroski ton.
Nie przestawała się na mnie patrzyć, widocznie myśląc. Zaczynało mnie to już lekko niepokoić. Zignorowałem to jednak i ruszyłem na przód, uparcie brnąc w stronę twierdzy.
W końcu dotarliśmy do jej bram. Straż dostrzegła nas już wcześniej. Słyszeliśmy ożywione głosy i stukot kopyt niosący się echem po dolinie.
-Kogo niesie?- usłyszeliśmy niski głos ogiera.
-Dowódca Steel i wojowniczka Ceniza.- powiedziałem wyraźnie.
Za bramą rozległy się niezrozumiałe szepty, po czym wrota zostały otworzone. Weszliśmy na dziedziniec wyłożony kocimi łbami. Czułem na sobie wzrok stojących na pozycjach strażników. Podszedł do nas ogier, który "przywitał" nas w bramie.
-Widzę, że jesteś ranny. Posłałem już po medyka.
Skinąłem z wdzięcznością. Ceniza poszła do magazynu po zioła, a ja podążyłem za strażnikiem do pomieszczenia, będącego swego rodzaju szpitalem.

-Na szczęście rana jest dość powierzchowna... Nie zostało urwane żadne ścięgno...- medyk mówił ni to do mnie, ni to do siebie.
Skrzywiłem się, gdy polał uszkodzone miejsce jakimś płynem. Ceniza stała obok i obserwowała zabiegi. Tymczasem medyk kontynuował swoją przemowę, tym razem wyraźnie kierując ją do mnie.
-Nie musisz się martwić. W przeciągu od dwóch, do czterech tygodni po ranie nie będzie śladu. Będziesz mógł dalej walczyć. Ale do tej pory będziesz musiał się oszczędzać.
Westchnąłem. Nienawidzę tego zdania. "Będziesz musiał się oszczędzać" - to brzmi jak najstraszliwszy wyrok. Wyrok bezczynności.

Brak weny na cokolwiek c:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz