Jak co dzień chodziłam po lasach. Cały czas jednak rozglądałam się dookoła... Coś było nie tak, lecz dalej nie mogłam rozszyfrować co. Niepokój okalał mnie że wszystkich stron. Wciągnęłam chrapami rześkie powietrze, zamykając przy tym oczy.
Świat stał się szarobury... Rozglądałam się. Nikogo nie było... Wszystko wyglądało tak jak było to opisane w księgach... W księgach dotyczących wydarzeń sprzed 100 lat... Nagle u mojego prawego boku ktoś się pojawił. Nie była to jak zwykle moja matka... Był to ktoś nieznajomy... Nie mogłam określić jego płci... Był to jakby duch. Lekko rozmywał się pod wpływem wiejącego wiatru, lecz za chwilę znów wracał do poprzedniej formy.
- To już dziś... - powiedział
- Hm? - popatrzyłam na konia stojącego obok.
- Dusze zmarłych...- rzekł i rozejrzał się, jakby ktoś miał go zaraz zaatakować.
Spojrzałam na niego z wyczekiwaniem. Wiedziałam, że nadchodzi moment, w którym dzieją się nienaturalne rzeczy, ale nigdy nie było to nic poważnego. Postanowiłam jednak nie lekceważyć śmiałka wkradającego się do moich myśli.
- Będą szukać zemsty. Ci z Góry. Lepiej się przygotujcie. To zacznie się tej nocy.- wypowiedział kilka krótkich zdań i zniknął wśród bladego światła. Nadal czułam jego obecność. Czułam chłód na lewym boku, niczym ocierającego się o mnie kota. A potem wszystko wróciło do normalności.
Świat znów przybrał jesienne barwy, a powietrze napełniło się wonią opadłych liści. Na swoim ciele czułam już tylko ciepło słońca, którego promienie przedzierały się przez rzadkie korony drzew.
- Co jest? - Hielo podbiegła do mnie
- Nic... Lecz w sumie to coś... Duchy z Góry będą dziś szukać zemsty za wybuch... - powiedziałam patrząc się w stronę gdzie, gdzieś za drzewami rozpościerały się szczątki tejże góry
- Nie dobrze - towarzyszka spojrzała w tą samą stronę
- Muszę poinformować resztę stada - wymamrotałam wyrwając się z zamyślenia i szybko strzepałam liście z grzbietu
Stałam jeszcze chwilę bez ruchu. Przeanalizowałam przekazane przez nieznajomą postać informacje... Nadal nie mogłam dojść do tego, że ktoś oprócz mojej *kaszelek* matki daje mi wizje. Szybko jednak zebrałam myśli i popędziłam do Twierdzy zostawiając zdziwioną Hielo na środku lasu.
Wbiegłam na dziedziniec. Strażnicy popatrzyli na mnie zdziwieni.
- Gdzie jest Steel? - zapytałam patrząc na jednego z nich
- U siebie... A ty to... - nie zdążył dokończyć
- Wiem, wiem.... Jesteś nowy możemy się nie znać... Bandida... Wyrocznia... I włąśnie mam bardzo pilną wiadomość do Steel'a - powiedziałam ze zniecierpliwionym wzrokiem
Gniady ogier tylko skinął głową... Pognałam ile sił w nogach do komnaty Steel'a.
- Steel... - powiedziałam podbiegając do Dowódcy
- Co jest? - ogier spostrzegł mój lekko przerażony wyraz pyska
- Duchy... Dusze zmarłych... Ci z Gór - słowa plątały mi sie... Język odmówił posłuszeństwa...
Nie wiedziałam co mi się działo... Przecież przed chwilą normalnie rozmawiałam z jednym z gwardzistów.
- Spokojnie... Uspokuj się - Steel popatrzył na mnie zdziwiony
Podeszłam do okna... Popatrzyłam w stronę gór... Nadal nie mogłam uwierzyć, że to dziś... Że takie coś ma mieć miejsce.
- To co z tymi duszami? - z zamyślenia wyrwał mnie ogier
- Chcą się zemścić... Pamiętasz jak 100 lat temu był wielki wybuch? Napewno ci mówili... Wtedy wiele osadzonych zginęło... Bogowie najwyraźniej nie zajęli się ich duszami i teraz chcą się zemścić - powiedziałam już trochę spokojniejsza
- Szykuje się wojna? - zapytał lekko zachrypniętym głosem
- Nie wiem jakie mają zamiary... Nie dostałam tej wizji od matki, więc... - popatrzyłam na niego
- Trudno to będzie określić... Musimy powiedzieć to reszcie stada...
- Wiedziałam, że będą się dziać nadnaturalne rzeczy... Ale, że aż takie... Boże.... Zderzenie wymiarów jest coraz bliżej... - przełknęłam głośno ślinę
Miałam ochotę zaszyć się jak najgłębiej w lesie... Lecz tam też mogą mnie znaleźć...
- Apokoalipsa jest bliska... Trzeba szukać jaskini... - Steel uprzedził moje słowa
Pokiwałam głową na "tak"... Ze stresu nic nie mogłam powiedzieć... To wszystko mnie przerastało...
(Steel cx?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz