10.10.2017

Od Bandidy

Kiedy siedzisz bez celu na kanapie bo zostałaś w domu i wena wróci xd... Hehehe 

Po członkach stada nigdzie nie było śladu. Jedyne co mi pozostało to jak zwykle iść gdzieś samej... I samej tam siedzieć... Choć tym razem nie byłam sama. Towarzysz dla Wyroczni jest jednak jak przyjaciel... I po prostu jest...
Siedzenie nad Speculum nie dało mi wytchnienia. Moja głowa i myśli dalej były gdzie indziej. Wizje galopowały po mojej czaszce w zawrotnym tempie. Dochodziły mnie słuchy, że nasi stoczyli walkę z jakimiś bestiami... Dużo rannych, ale mieliśmy za to jakieś ważne składniki do eliksirów. Próbowałam odwieść się do tych myśli, lecz bezskutecznie. Zamknęłam oczy... Zamiast ciemności przed oczami przelatywały mi różne sceny. Ostatnio natłok wizji stał się jeszcze większy. Nie o wszystkich zdążyłam powiedzieć Helecho... Było ich za dużo... Stanowczo za dużo. Do tego nie należały do tych kolorowych...
- Życie wyroczni nie jest takie łatwe... - powiedziałam sama do siebie po czym wstałam z trawy
Mroźny podmuch wiatru od razu zaatakował moją skórę. Zmrużyłam oczy wdychając rześkie powietrze. Mimo, że sierść miałam prawie zimową, nie zmieniło to faktu, że było tu potwornie zimno. Wzdrygnęłam się i zrobiłam parę kroków w miejscu. Mój wzrok zaczął szukać Hielo... Rozglądałam się wokoło. Zauważyłam ją leżącą pod jedną z sosen. Ruszyłam w jej kierunku. Wilczyca wyglądała jakby spała. Nie chcąc jej budzić ruszyłam na rundkę wokół jeziora.
- Gdzie idziesz? - wilk podbiegł do mnie
- Nie chciałam cię budzić, więc miałam w planach przejść się wokół zbiornika - powiedziałam dalej idąc przed siebie
Nasza rozmowa szybko zeszła na tematy związane ze stadem. Opowiadałam jak wygląda ostatnio nasza codzienność... Walki...
- Dotyczy to większości... Lecz nie mnie - powiedziałam gdy moja towarzyszką zapytała czy ja też walczę
- Czemu?
- Jestem wyrocznią... - przewaliła oczami - Moje moce i tak by się nie sprawdziły w walce - dodałam po chwili
- Każda pomoc na polu bitwy jest mile widziana... Nawet jeśli ktoś mysli, że jego moce nic nie dadzą - wilczyca popatrzyła na mnie
- Nie lubię widoku krwi i ginących niewinnych stworzeń - skręciłam w polną dróżkę prowadzącą do mojego "domu"
- Rozumiem - po tych słowach zaczęłyśmy iść w milczeniu
Co jakiś czas z krzaków wyskakiwał jakiś zająć lub inne zwierzę. Drzewa zmieniały kolory swych liści. Lubiłam jesień. Wszystko było wtedy takie kolorowe. Na niektórych drzewach dopiero teraz zaczęły dojrzewać owoce. Patrzyłam na piękno jesiennej natury. Chociaż w środku lasu mogłam skupić się na czymś innym niż na jakiś głupich wizjach, których szczerze miałam już dosyć.
Mimowolnie zaczęłam nucić jakaś piosenkę. Nie zwróciłam na to uwagi... Dzięki temu mój humor się lekko poprawił. Zamiast do domu swoje kroki skierowałam ku bibliotece. Z tego wszystkiego wolałam już wpaść w wir bycia molem książkowym, niż zadręczać się myślami. Wsłuchiwałam się w delikatny stukot kopyt na kamieniach i odgłos łamanych gałęzi pod ich naporem.
- Jesień... - westchnęłam
Nad naszymi głowami coraz częściej przelatywały ptaki wracające do swoich gniazd. Przyglądałam się idealnym kluczom stworzonym przez nie na niebie. Za sobą usłyszałam warknięcie. Odwróciłam się, żeby sprawdzić co się dzieje. Spostrzegłam stadko Hopper'ów spożywających aktualnie posiłek. Było ich może z 10... Nie doliczając tego, że były z nimi młode
- Hielo.... To tylko Hopper'y... Lepiej ich nie denerwowujmu... Nie są do nas agresywnie nastawione - wyjaśniłam zdenerwowanej wilczycy
Nie zdążyła odpowiedzieć... Stworzenia nas wyczuły.
- I co teraz? - zapytałam cofając się
- Jak to co? Trzeba je pokonać - Hielo ruszyła wprost na kanguropodobne potwory
- Ale ja... A zresztą... Co mi zaszkodzi raz coś zaatakować? Lub kilka cosi - zebrałam swoją odwagę i dołączyłam do mojej towarzyszki
Ta podzieliła Hopper'y ścianami z lodu na liczące po dwa stadka. Dzięki swojej superszybkości nie obrywałam od nich. Nie licząc małego siniaka na nodze, ale w każdej walce ktoś ginie a ktoś ma siniaki. Podtopiłam z pomocą Hielo cztery stworki. Dzięki jej umiejętności robienia lodowych ścian Hopper'y miały dzisiaj darmowy basen.... Nie licząc tego, że sobie umarły.
- I co? Walka nie jest aż taka zła? - zapytała wilczyca otrzepując futro z resztek wody
- Może... Ale bez ciebie raczej bym sobie nie poradziła. Ba... W ogóle bym ich nie zaatakowała - powiedziałam kierując się w stronę twierdzy gdzie znajdowała się biblioteka
Całą drogę omawiałyśmy co mogłabym poprawić w swoim ataku. Nie przeszkadzały mi rady od wilczycy. O lepszej towarzyszce marzyć nie mogłam. Nie wiedziałam, że dzięki walce zapomnę o nurtujących mnie wizjach. Przynajmniej na chwilę.


Rekord Izu 718 słów xd... Nie no żart... Rekord to 2500 coś :')... Ale rekord na blogu to to jest xd

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz