Gdy wisi nade mną widmo bezczynności, cieszy mnie każda możliwość opuszczenia kamiennych ścian warowni. Leczenie mojego skrzydła nadal trwa, gdyż postanowiono mi oszczędzić zabiegów magicznych. Nie mogę nigdzie polecieć, więc nie mogę patrolować terenów z powietrza. Zawsze pozostaje mi spacer.
Jako że poprzednią noc spędziłam w Camino, wyszłam o poranku na patrol okolic Mostu. Wdychałam chłodne powietrze, niosące zapach ziół i przepełnione wilgocią, z parującej rosy. Miękka ziemia tłumiła dźwięki kroków. Otaczające mnie wzgórza już na dobre zostały oświetlone przez wschodzące zza horyzontu słońce. Widok był iście czarujący, lecz nie wybrałam się na wycieczkę krajoznawczą, a patrol. Rozejrzałam się. Nic. Ciszę przerwał na chwilę śpiew wznoszącego się do nieba skowronka. Przyglądałam się przez chwilę ptakowi lecącemu na szaro-błękitnym tle. Westchnęłam cicho, po czym oderwałam wzrok od zwierzęcia i ruszyłam dalej. Bacznie obserwowałam pokrytą mgłą równinę. Wtedy dostrzegłam przed sobą odróżniający się na monotonnym tle kształt. Koń. Postanowiłam podejść bliżej.
Ostrożnie, w ciszy zbliżałam się do, jak już zauważyłam, nieznajomego. Mimo, że szedł w moją stronę, nie zdawał się zwracać na mnie uwagi. Zatrzymałam się. Pozwoliłam, aby się zbliżył. W końcu znalazł się w wystarczającej odległości, bym mogła mu się przyjrzeć. On wreszcie zdał sobie sprawę z mojej obecności i stanął w miejscu. Miałam przed sobą ogiera o jasnej maści, z nietypowymi elementami na szyi i pysku, które wydawały się być z lodu. Przez chwilę zastanawiałam się, co robić. Z zamyślenia wyrwał mnie jego głos.
-Coś konkretnego ciebie tu sprowadza, czy mogę iść dalej?- zapytał.
I tu rozegrała się krótka, aczkolwiek wyjaśniająca kilka kwestii, rozmowa.
Jeśli mi pokażesz jak najszybciej wydostać się z waszych terenów, to je opuszczę i już mnie nie zobaczysz- uśmiechnął się obcy.
-Doprawdy?- zapytałam z kpiącym uśmieszkiem -Kusząca propozycja.
Spojrzał na mnie z wyczekiwaniem.
-A więc chodź za mną- westchnęłam.
-Nie pojmiesz mnie, nie weźmiesz na przesłuchanie?- zapytał, niby od niechcenia, gdy szliśmy wśród mgły.
-Nie- odparłam krótko.
-Nie będziesz wygłaszać, żadnych mów?
-Nie.
-Ciekawe...- mruknął.
-Rozumiem, że przechodziłeś już przez to, więc po co powtarzać innych?
Moje pytanie pozostało bez odpowiedzi. Tymczasem doszliśmy do Mostu. Poziom wody był wysoki i nie dawał warunków do przejścia na drugi brzeg.
-Cóż. Trochę u nas poczekasz.- mruknęłam obserwując taflę wody.
(Cole?)
Nie miałam pojęcia co pisać. Nie umiem prowadzić ich rozmowy ;-;
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz