Skąd on wiedział? Jak...? - w mojej głowie krążyły te myśli przez cały czas. Jak to się stało? Wiedziałam, że miał doświadczenie, ale skąd on pochodził? Jak miał na imię? Kim jest, był? Kiedy go obserwowałam, przypomniała mi się przepowiednia o duchach... Przecież on mógł nim być. Wszyscy, których napotkam mogli nimi być.
- Kim jesteś? - nie odpuszczałam.
- Dowiesz się w swoim czasie. - uśmiechnął się koń. Westchnęłam. Jest uparty... I to bardzo. Lecz ja tak łatwo mu nie odpuszczę. Moim zadaniem jest chronienie naszego stada przed duchami, wojownikami... Czyli wrogami. Można tak powiedzieć...
- Uparty jesteś. - mruknęłam i stanęłam przed nim. - Powiedz, jak masz na imię. Więcej od Ciebie nie wymagam! - krzyknęłam, a moje oczy zaczęły świecić. Ogier się tylko zaśmiał.
- Ty też jesteś uparta... Nie odpuścisz mi tak łatwo. Jestem Adamirend. Odpowiedziałem Ci. Odejdź. - odpowiedział i zaczął galopować w stronę Bagien.
- Artefakty... O nie! - krzyknęłam i zaczęłam jak najszybciej lecieć do biblioteki. Musiałam jak najszybciej odnaleźć Wielką Księgę Upadłych Wojowników. To tam były wypisywane imiona i opis wyglądów wojowników, którzy zmarli i chcieli zemsty. Szybko dotarłam do biblioteki. Szukałam księgi, aż wreszcie...
- Jest. - szepnęłam i zaczęłam przeszukiwać księgę. Kiedy ją otworzyłam, wyleciały z niej nietoperze. Strony były puste... - I co ja teraz zrobię? - westchnęłam i zaczęłam myśleć, co mam zrobić dalej...
***
Zaczęłam szukać Adamirenda. Mógł być zwykłym włóczykijem, ale z drugiej strony... Mógł być duchem, który wrócił na Ziemię, aby odnaleźć wszystkie Artefakty. Dobra, chcą je odnaleźć, ale do czego będą im służyć?
- O, jest! - uśmiechnęłam się sprytnie i podleciałam do ogiera. Robiło się powoli ciemno. Księżyc nienaturalnie wielki oraz... Zmienił barwę. Nie zwracam na to uwagi. Muszę się teraz skupić na koniu, którego będę śledzić, choćby nie wiem co!
Adamirend?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz