26.10.2017

Od Jagódki CD. Evan'a

Przyznam - lubię obserwować konie. Wprost uwielbiam. Ten koń był akurat wyjątkowy. Był uzdrowicielem. Uzdrowił swoimi umiejętnościami naszych wojowników oraz mnie.
- Przepraszam, jeśli przeszkadzałam. - mruknęłam i odleciałam, aby ponownie wrócić medytować. Medytowanie... Prawdopodobnie moja nowa pasja. Szybko jednak przestałam to robić i wróciłam do swojej głównej pasji - walce. Uśmiechnęłam się do siebie i zaczęłam lecieć nad rzekę Camino.

Ćwiczenia zawsze się przydają. Poćwiczyłam także medytowanie, które polubiłam, lecz nie trwały one długo. Były one głównie na uspokojenie. Kiedy skończyłam, odleciałam i zaczęłam się kierować w stronę swojego domu. Nareszcie w domu. Cieszyłam się, że wreszcie mogę się odciąć od teraźniejszości już teraz. Nareszcie zamknę oczy, i... Zasnę.
***
Otworzyłam oczy. Był ranek. Ucieszyłam się. Zrobiłam szybko śniadanie i kawę, po czym wybrałam się do lasu, aby chwilę pospacerować oraz trochę wykorzystać wolny czas na odpoczynku i relaksie. Cieszyłam się, że nareszcie mogę odpocząć, mimo tego, że lubię spędzać czas przy treningach i swojej pracy, jednak każdemu przyda się odpoczynek, prawda? Tego dnia pierwszego na swojej drodze ujrzałam Steela, który najwyraźniej trenował swoje umiejętności. Na drugim miejscu była Ceniza, która natychmiast mnie zobaczyła i zezłościła się. Zaśmiałam się i zaczęłam lecieć dalej. Trzeci był Darkness, czwarta Bandida, a piąty... Evan. Czyżby mnie zauważył?

Evan? Przepraszam że tak długo czekałeś na odpis.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz